Do mojego serwisu trafiły golenie dolne od SID’a Race, w których właściciel zażyczył sobie wymianę ślizgów. Przypadkiem uszkodził jeden z pierścieni podczas nabijania uszczelek kurzowych i w obawie o anodę goleni wewnętrznych trzeba było wstawić nowe. Amortyzator został kupiony jako używany i nowy posiadacz jeszcze nie zdążył na nim pojeździć.
W amortyzatorach z goleniami 32 mm praktycznie nie wymienia się ślizgów, gdyż podczas normalnej eksploatacji żyją dłużej, niż sam widelec. Tym razem sytuacja był awaryjna, więc zabrałem się do pracy. Golenie zewnętrzne były niesamowicie zakamienione (biały nalot), co widać na zdjęciu. Sugerowało to wodę w ich wnętrzu i długotrwałe leżakowanie sztućca.
Zamocowałem zrywacz do ślizgów Rock Shox’a i zabrałem się do pracy. Muszę przyznać, że po praz pierwszy zdarzyło mi się, aby pierścienie były tak zapieczone. Puściły dopiero po użyciu środka penetrującego, odkamieniacza i długim, żmudnym wybijaniu. Między goleniami, a tuleją zrobił się tzw. „zimny spaw” i ciężko było cokolwiek zrobić.
Przyszła pora na dolne ślizgi. Co ciekawe okazało się, że zrywacz nie pasuje, gdyż średnica pierścieni wykazuje odchyły od normy. Spowodowało to już pewne niedobre przypuszczenia, ale zastosowałem większy zrywacz i zacząłem wybijać tuleje.
Te wychodziły tak samo opornie, jak górne. Na poniższej fotografii zaznaczyłem miejsce uszkodzenia ślizgu:
Następnie zabrałem się za usunięcie kamienia z goleni. Praca była żmudna i ciężka, ale udało mi się je idealnie wyczyścić, dzięki czemu wyglądają jak nowe:
Przygotowałem nowe ślizgi, nabijak Rock Shox’a i zabrałem się za nabijanie. Weszły dość ciasno, należało sprawdzić spasowanie z goleniami górnymi. Okazało się, że po ich włożeniu amortyzator niemal nie ugina się. Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Zerwałem pierścienie (stawiając na to, że mogły być źle wykonane) i nabiłem najdroższą, nawiercaną wersję za 220 zł (sic!).
Używasz myjki biologicznej do czyszczenia że tak dolne lagi się w środku świecą?:)