Z polską marką Soul-Kozak zetknąłem się jeszcze wtedy, gdy jej Właściciel – Mariusz – chwalił się najlżejszą przednią piastą świata ważącą 59 gramów. Po pewnym czasie portfolio firmy rozrosło się o całą gamę innych części rowerowych. Gdy w 2009 roku składałem swój tytanowy rower pomyślałem o manufakturze ze Świdnika. Kupiłem wówczas korki kierownicy, nakrętkę kasety i tytanowe zaciski QR. Ultrakrótki gwint ultralekkiego lockringu poddał się dość szybko i produkt powędrował do kosza.
Z zaciskami było gorzej, bo oś tylnego pękła mi ma jednym z podjazdów, po czym owinąłem tylną przerzutkę wokół haka, a koło wypadło mi z ramy. Moje szczęście, że stało się to w lesie, a nie na szosie w ruchu ulicznym. Niemniej jednak nie miałem wtedy innej opcji jak powrót do domu taksówką za 150 złotych. Pieniądze za zakup zostały mi szybko zwrócone, ale oczywisty uraz pozostał. Dziś w rowerze zostały mi tylko korki, które cenię sobie ze względu na lokalny patriotyzm.
Piasty z serii M-netic były znakiem tego, że Kozak postanowił zrobić produkt trwały i lekki, a nie ultralekki i psujący się. Produkty te ważyły wyraźnie więcej niż poprzedniczki, jednak szczególnie system zapadek budził ciekawość. Całość bazuje na pomyśle podobnym do DT Swiss, jednak w przypadku polskiego wytwórcy sprężynki zostały zastąpione przez dwa magnesy. Jak wszyscy wiemy z lekcji fizyki, kiedy są zwrócone do siebie tymi samymi biegunami odpychają się (odpychając także pierścień zębaty od bębenka) i taka zasada została tu zastosowana. Banalnie proste, działające i trwałe zarazem.
Oczywiście nie tylko Kozak pracował nad piastami magnetycznymi. Swój prototyp miało także wspomniane DT Swiss, czy też marka Spank. Wymieniać można dalej. Dziś na pomyśle Mariusza bazują piasty innego Polaka – Black Diamond od Absolute Black. Ostatnio do mojego serwisu trafił komplet Soul Kozak M-netic, któremu miałem przeprowadzić gruntowny serwis. Zacząłem od zdjęcia bębenka i usunięcia starych łożysk.
Wykonano go ze stali, przez co w środku znalazłem całą masę rdzy. Szczególnie od strony nakrętki uszczelnienie jest bardzo słabe. W dodatku dość dziwnym patentem są nabijane końcówki na osiach, które trzeba wyjąć, aby zdjąć bębenek. Wychodzą one niezwykle trudno i aż dziw bierze, że nie pomyślano o prostszych końcówkach z o-ringami tak, jak z przodu (sic!). Dokładnie nasmarowałem całość i wprasowałem łożyska.
System zapadkowy po oczyszczeniu pokryłem warstwą smaru DT Swiss dedykowanego do pierścieni Star Ratchet:
Aby wyjąć łożyska z korpusu potrzebny jest dedykowany klucz do odkręcenia specjalnej nakrętki. Klucz jest dość dziwny w pomyśle, gdyż obsługuje się go jedynie gołą ręką, a jak wiadomo aluminiowe części lubią się zapiekać. I tak było w tym przypadku, nad odkręceniem lockringów musiałem się sporo napracować. Na plus zasługuje to, że narzędzie wykonano bardzo dokładnie, a przy tym z niesamowicie mocnego stopu aluminium. Naprawdę wielkie brawa.
Następnie mogłem już oczyścić wnętrze korpusu oraz system mocujący pierścień zębaty. to samo zrobiłem z piastą przednią.
Na koniec pozostało mi tylko wprasować nowe łożyska i zabezpieczyć je smarem. Kolejnym „dziwnym” patentem jest to, że oba łożyska wyciąga się tylko z jednej strony, przez co gniazdo jednego z nich jest bardziej rozbijane. Utrudnia to również pracę.
Musiałem jeszcze nasmarować pierścień zębaty, złożyć całość i wcisnąć nieszczęsne końcówki:
Rozplotłem oba koła i wyczyściłem dokładnie korpusy. Przede mną był jeszcze zaplot na obręczach FRM Evo, aluminiowych nyplach i szprychach Sapim Race. Do tego celu używam jednego z najlepszych kluczy na rynku Park Tool łapiących nypel z kilku stron, przez co nie jest nagniatany. W serwisach najczęściej widuje się tańsze zamienniki.
Gwint każdej ze szprych pokryłem warstwą antyzatarciowego smaru Finish Line Ti-prep, a koła składałem oczywiście przy użyciu skalibrowanego tensometru Park Tool. Gotowe!
Co mogę powiedzieć o nowych piastach Kozak? Brawa za system zapadkowy, który wydaje się być trwały i dobry w pomyśle. Godne odnotowania są również 4 duże łożyska 2RS o tym samym rozmiarze. Niestety są także wspomniane wcześniej minusy, które nie przystają do produktu za tę cenę. Mimo wszystko osobiście kibicuję tej marce, bo zarówno serwis gwarancyjny jak i kontakt z producentem funkcjonują doskonale. Na koniec, tak właśnie wygląda w pełni rozebrania piasta tylna:
A gdybyś miał wybierać pomiędzy DT 240, 350 a Kozakiem, to jak wyglądałoby podium i dlaczego?
Zakładamy 3000 km rocznie, błotne jazdy raczej rzadko.