Pamiętam, że gdy składałem swój pierwszy prawdziwy rower MTB, marka Marzocchi była na topie. Kultowe widelce Z1 czy Z2, charakterystyczna podkowa i chyba niemożliwa do podrobienia jakość działania. Ach, to słynne chlupanie oleju przepływającego przez tłumik 😉 Włoszczyzna miała jedną wadę: była ciężka. Tylko to sprawiło, że kupiłem wówczas dość lekki amortyzator z tytanową sprężyną.
Jako, iż miałem okazję zająć się w moim warsztacie Bomberem, postanowiłem przybliżyć Wam nieco ten „sztuciec”. Trafił do mnie model Z.5 z 2001 roku, któremu zaordynowałem pełny przegląd wraz z wymianą uszczelek. Jak więc wygląda serwis Marzocchi Bomber? Zaczynamy!
Zacząłem od spuszczenia powietrza i odkręcenia górnych korków. Następnie zlałem przepracowany, brudny olej. Po tej czynności mogłem wykręcić nakrętki trzymające golenie zewnętrzne. Uszczelki były suche, a Właściciel zgłaszał mi problemy z puszczaniem oleju.
Zaopatrzyłem się w dość drogi (180 zł) oryginalny zestaw ale wyszedłem z założenia, że nie będę w tym przypadku kombinował. Amortyzator ma pracować jeszcze długie lata więc oszczędności nie były wskazane. Wcześniej wyciągnąłem jeszcze szafty, usunąłem stare uszczelki i wyjąłem ślizgi. Spójrzcie na ich długość, robią wrażenie! Golenie wewnętrzne zastałem w bdb stanie. Widać było jedynie minimalne przytarcia anody, co biorąc pod uwagę brak serwisu jest niezłym wynikiem. Nabiłem komplet nowych uszczelek (olejowe + kurzowe):
Nasmarowałem je doskonałym specyfikiem Military Grease, podobnie zrobiłem z szaftami. Wymieniłem olej na nowy, nasmarowałem gwinty górnych korków i skręciłem całość. Na koniec pozostało mi jeszcze dokręcenie zaworów powietrza, gdyż przepuszczały podczas wykręcania pompki. Gotowe, Bomber posłuży jeszcze długie lata!
Łatwo wyjmowane ślizgi, to jest to. dziś trzeba kombinować.