Jones Titanium – a właściwie Jones Bicycles – to pochodząca ze Stanów marka założona przez ekstrawaganckiego Jeffa Jonesa, budzącego pewne skojarzenia z Sheldonem Brownem. Na pewno wiele z Was zna oferowane przez nią rowery z charakterystycznymi widelcami. Można je pokochać lub znienawidzić ale jedno jest pewne: nie warto opierać się na pierwszym wrażeniu, tylko wziąć drugi wdech, obejrzeć dobry amerykański film – np. Gran Torino – i dopiero wtedy podejść do Jonesa. Dlaczego? Przeczytajcie.
Rower, który otrzymaliśmy do serwisu nieczęsto widuje się w Polsce. Trafił do nas na kompleksowy przegląd oraz kilka drobnych modyfikacji. Ramę oraz widelec wykonano z najpopularniejszego w branży stopu tytanu z 3% dodatku aluminium i 2.5% wanadu zapewniającego sprężystość, z którego ów słynie. Jones Titanium imponuje zwartością i prostotą konstrukcji, jednocześnie wprowadzając pewien misz-masz finezyjnym widelcem, do którego trzeba się po prostu przyzwyczaić.
Pracę rozpoczęliśmy od serwisu piast Chris King. Łożyska w obydwu zostały rozebrane, wyczyszczone i nasmarowane smarem CK Silver Grease, który zastąpił dotychczas stosowany specyfik. Do ekstrakcji z przyjemnością użyliśmy tytanowego młotka Abbey Bike Tools – idealnie komponował się z narzędziami Chrisa. W środku jak to w piastach firmy z Portland – dopiero się docierają 😉 Wszystkie mechanizmy zastaliśmy w perfekcyjnym stanie. Single speedowa zębatka pochodzi z tej samej manufaktury i jest równie przepięknie wykonana.
Wnętrze mufy suportu zostało wyczyszczone i nasmarowane świetnym do tego celu smarem Park Tool PPL-2. Jest odpowiednio gęsty i doskonale odpycha wodę. Zwróćcie uwagę na prosty i jednocześnie świetnie działający system napinania łańcucha. Jones posiada klasyczne haki, a regulacji dokonuje się szybko za pomocą klucza imbusowego 4 mm. Założyliśmy nową zębatkę Narrow Wide – absoluteBLACK jest naszym zdaniem jedną z najlepiej działających i wykonanych tarcz tego typu. Do kompletu zastosowaliśmy mariaż z łańcuchem Connex 808 – złoty środek do opisywanego napędu. Skracanie szybko i pewnie wykonujemy dzięki najlepszemu na rynku skuwaczowi Rohloff Revolver 3, który jest niezastąpiony w tego typu przypadkach.
Jones posiadał zbyt długie przewody hamulcowe wymagające skrócenia. Po docięciu kabli oba układy zostały przelane płynem DOT 5.1 od Liquy Moly i odpowietrzone. Hope Tech 3 może nie są najlżejsze na rynku, ale jakość wykonania, dostępne regulacje i działanie pozwalają zapomnieć o tej drobnej niedogodności. Zwróćcie uwagę na tylną tarczę hamulcową – to 140 mm wersja. Dawno temu, kiedy rynek MTB był zdominowany przez lekkie hamulce V-brake, przejście na tarcze wiązało się z wyższą masą całości. A ówcześni rowerzyści byli zdecydowanie bardziej wrażliwi na te kwestie, niż dziś. Stąd stosowano tarcze wykonane z tytanu (jak się okazało zapewniały gorsze działanie niż stalowe) bądź zakładano na tył właśnie wersję 140 mm. Dziś jest to już rzadki widok.
Na koniec konserwacji poddane zostały stery, które jako jedyne były w kiepskim stanie. Dużo rdzy i brudu sugerowało, że z powodu skomplikowania konstrukcji dawno nie były serwisowane. Aby zdjąć widelec należy odkręcić łącznie 6 śrub, a następnie przepchnąć do dołu carbonową rurę sterową. Same stery to delikatnie zmodyfikowane Cane Creek, na szczęście łożyska były w dobrym stanie. Jaki więc jest Jones Titanium?
Pamiętacie wspomniany wcześniej film Gran Torino? Główny bohater na początku nie pałał miłością do swoich sąsiadów, ale w pewnym momencie przeszedł przemianę. Podobnie jest z naszym rowerem – podchodząc do niego drugi raz okazuje się, że wcale nie musi służyć do bulwarowych przejażdżek w kierunku plaż znanych nam z serialu Słoneczny Patrol. Specyficzna kierownica H-Bar okazuje się być zaskakująco wygodna i zapewnia dobrą sterowność, jednocześnie nie robiąc z roweru miejskiego wozidła. Szutrówki i nie tylko zdają się aż wołać. Spawy są pięknie położone, a widelec jest po prostu śliczny, choć pierwsze wrażenie było zgoła inne 🙂
Na koniec – jak myślicie, ile waży Jones? Może nie mamy tu przerzutek, ale pozostałe komponenty nie należą do wagi superlekkiej. Mamy tu ciężki widelec, słusznego rozmiaru opony, pancerne piasty czy hamulce, a także rozbudowaną kierownicę. Jak typujecie? W konfiguracji ze zdjęcia – bez pedałów – rower waży 9,71 kg i jest to naprawdę dobry wynik. Lekkość sprzętu czuć z rękach i okazuje się, że na tym polu amerykanie także mieli coś do powiedzenia. Na koniec nasuwa nam się analogia do samochodów zza Wielkiej Wody z potężnymi silnikami V8. Może i dużo palą, raczej nie ustanowią rekordu na torze Nürburgring ale mimo to jazda nimi jest nie do podrobienia. Taki sam jest Jones – na wskroś amerykański, ale bez proporczyków na łopoczące na wietrze flagi, za to go kochamy.
Ciekawy, tylko ta korba nie pasuje!