Tym razem przed Wami relacja z budowy niesamowitych kół. Węglowe obręcze nie tak dawno na dobre zagościły w rowerach do MTB. Technologia produkcji jest na tyle zaawansowana, że są sztywne i niewiarygodnie lekkie. Najlepsze modele niestety kosztują krocie, więc często spotyka się chińskie podróbki z naklejkami imitującymi „wypasione” marki.
Tak jest w przypadku produktów Enve. Niewiele w naszym kraju jeździ oryginałów. Dlatego cieszy mnie, gdy prawdopodobnie jako pierwszy w Polsce miałem okazję zająć się kołami tej właśnie manufaktury. Właściciel kupił je jeszcze z myślą o poprzednim amortyzatorze, Lefty’m. Po zmianie na klasycznego Fox’a musiałem zaproponować inne piasty. Oryginalne DT Swiss 350 nie pasowały klasą do reszty, więc postawiłem na jeden z najlepszych możliwych produktów.
I już wkrótce do mych drzwi pukał listonosz z przesyłką prosto z U.S.A. W środku majstersztyk od Chris King’a na sztywne osie. Ciężkie, ale pewne. Właściciel ściga się na całym świecie i oczekuje niezawodności. Bądźmy szczerzy. Do takich zastosowań nie istnieje nic lepszego. Wymiany wymagały również szprychy. Dzięki kołnierzom piast mogłem zastosować tę samą długość po obu stronach. Użyłem sprawdzonych DT Aerolite.
Przyszedł czas na rozplecenie kół. Enve stosuje wewnętrzne nyple, które wymagają dedykowanego klucza. Szkoda, że nyple są mosiężne, przez co ciężkie. Niestety lżejsze o 20 gramów aluminiowe odpowiedniki od DT były za duże, więc poprzestałem na oryginałach.
Nowy zestaw zaplotłem na dwa krzyże. Patent z wewnętrznymi nyplami jest pod tym względem wyjątkowo niepraktyczny i wymaga poświęcenia kołom więcej czasu. Jednak praca z takimi komponentami jest czystą przyjemnością 🙂
Nie istnieje pasująca do obręczy Enve wersja doskonałych nypli ProLock, więc polegając na własnym doświadczenia, zrobiłem je sam. Gwint każdej ze szprych pokryłem odpowiednim klejem Loctite. To właśnie ten preparat stosuje DT Swiss.
Wreszcie mogłem wziąć się za centrowanie. Szprychy aero wymagają użycia stosownego klucza do ich przytrzymywania, co znów wydłużyło pracę. Sprawdźcie, czego używają w Waszym serwisie.
Na koniec jeszcze tylko ostatnie szlify i sprawdzenie naciągu szprych.
Gotowe, pozostało mi jeszcze tylko dokręcić świetne tarcze Shimano Ice Tech.
Właściciel kół założy je do swego węglowego Santa Cruz’a. Tu czeka na mnie kolejne zadanie, czyli tuning wizualny i wykonanie stosowanych, pasujących kolorem naklejek. O tym przeczytacie już jednak w następnej odsłonie.
Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że właściciel santy pozbył się lefty’ego z roweru. Ja odkąd ujeżdżam scalpela z takim amortyzatorem nie wyobrażam sobie jazdy na innym. Jest sztywny, dobrze pracuje, nie zapycha się błotem, pozwala zmienić dętkę bez zdejmowania koła… ma więcej zalet niż wad.